2 paź 2017

Jesień, czyli wszystko, co lubię

Uważam wczesną jesień za najlepszą porę roku. Wrzesień i październik zbierają wszystko, co bardzo lubię. Mogę opychać się śliwkami, jabłkami i gruszkami. W końcu mogę ubrać się jak człowiek - w chustę, żakiet lub płaszcz, rajstopy i spódnicę. Czapka nie wygląda dziwnie, tak samo, jak włosy (przeklęty wiatr już nie tarmosi grzywki).

Wyciągam z szafy ciepłe buty i idę na wyprawę. Chodzenie po świecie nie męczy, bo nie ma upałów ani nie trzeba brnąć przez zwały śniegu. Świat pachnie dymem, ziemią i suchymi liśćmi. Po długim spacerze mogę zjeść ciepłą zupę z dyni, a potem z kubkiem w garści, owinięta kocem, czytam książkę. I w końcu porzuciłam kawę* na rzecz hektolitrów herbaty.

Jesień. Najlepszy czas.


A jaka jest Twoja ulubiona pora roku? Czy jesień ma coś, co lubisz?

* Kłamałam. Ale herbata jakoś bardziej smakuje niż dwa miesiące temu.

19 wrz 2017

Jak ważne jest lubienie swojej pracy

Podobno są lata tłuste i lata chude. Podobno żyjemy w siedmioletnich cyklach i to ma jakieś znaczenie. Podobno rok 2016 był jednym z najgorszych lat tego stulecia.

Dla mnie był to rok zmian. Rok łapania się za głowę, rok łez, zwątpienia, oporu, naprawy i zwycięstwa. Pokonałam własną głowę i część niekorzystnych myśli. Nie dałabym rady bez pomocy.

Mam pracę, którą lubię. Pracuję z ludźmi, których też lubię. W jakiś sposób stali mi się bliscy. Nie są prości w obsłudze, ale warci wysiłku. Dobrze jest czuć się dobrze. Wspaniale jest czuć, że można na siebie liczyć. A najlepiej jest mieć szefa, który docenia pracę włożoną w jego biznes.

Nie jest to praca marzeń. W sumie nie wiem, co nią może być. Powoli pełznę w kierunku zarobków z pracy twórczej. Ale póki co jest mi dobrze. Bezpiecznie. Mam poczucie, że mogę komuś pomóc. Nie dopadają mnie lęki przed rozmową z obcymi. Nie łapie mnie straszliwe zmęczenie i poczucie bezsensu. Nikt mnie nie poniża, nie oszukuje, ani nie wmawia chorób, których nie posiadam. Mam siłę i czas, żeby po pracy zająć się swoją pasją. Albo pojechać do lasu.


Ktoś powie, że to banał, ale trzeba kochać swoją pracę. Albo chociaż lubić. Wtedy praca człowieka nie wykańcza. Znikają problemy z dołowaniem się i frustracją. Nie kocham swojej pracy, ale kocham możliwości, jakie przede mną odkrywa. Dusza od tego rośnie i jaśnieje. Trzeba koniecznie szukać takich miejsc.

23 mar 2016

Krummavísur, czyli kruk w islandzkiej pieśni

Jak Internet długi i szeroki, a do tego zawinięty w trąbkę, zawsze znajdzie się strona czy śmieszny obrazek z kotami, którego wcześniej się nie znało. Jeśli posiada się żyłkę odkrywcy, prawdopodobieństwo odkrycia takiego skarbu jest całkiem wysokie. Szczęśliwie posiadam zacięcie eksploratora i od czasu do czasu przekopuję nieprzebrane zasoby Internetu w poszukiwaniu ciekawych brzmień.

I takim sposobem pewnego dnia natknęłam się na tradycyjną islandzką pieśń o kruku (lub wronie). Jej tytuł to Krummavísur, co po prostu oznacza kruczą pieśń. Śpiewana a capella, brzmi jakby zgraja krasnoludów wtórowała sobie przy wydobywania złota albo nadawała rytm marszowy. Pieśń kojarzy się też z wiosłującymi wikingami. W skrócie jej tekst opowiada o tym, że jest zimna zima, kruk (lub wrona) siedzi w jaskini i nie ma co jeść. Wiadomo, zima, śnieg zasypał pola, wiatr wieje, ogólnie niekorzystnie. Gdyby kruk poleciał do wioski, Tłuścioch (czyli pies) nie miał by mu za złe, że grzebie w śmieciach. Na szczęście kruk zauważa grubego barana i zwołuje swoich kumpli na ucztę.

Z krukami jest w ogóle ciekawa sprawa. Otaczane bojaźliwą czcią, od wieków inspirowały bajarzy, szamanów, poetów i artystów. Sprytne, inteligentne, drapieżne. Podobno doskonale zapamiętują twarze. Potrafią rozwiązywać proste zagadki logiczne.



Większość osób skojarzy na pewno kruki Odyna – Hugina i Munina, czyli Myśl i Pamięć, czy też kruka z wiersza E. A. Poe’ego. W greckiej mitologii kruk był związany z bogiem Apollem. U Indian postrzegany jest jako stwórca świata, wielki wódz, któremu trzeba być posłusznym. W baśni o śpiącej królewnie czarownica Maleficent również miała swojego kruka-posłańca, który zbierał dla niej wieści ze świata. Kruki pełniły rolę przewodników zmarłych, przeprowadzały dusze z pola bitwy do zaświatów. Kojarzone z tajemnicą, światem duchowym, magią i oszustwami. Kruk był tym, który szuka i znajduje, ale również kradnie i zabiera. Mógł ostrzegać przed zagrożeniem lub je sprowadzać.

Jego dwoista natura nie pozwala jednoznacznie przypisać mu pozytywnej lub negatywnej roli. Symbolicznie kruki obecne są tam, gdzie zachodzi transformacja duszy, dokonują się wewnętrzne wglądy, powstają nowe rzeczy. Kruki i wrony świetnie adaptują się do środowiska tworzonego przez ludzi, można więc powiedzieć, że są patronami elastyczności, dopasowania i ewolucji. Osobiście uwielbiam obserwować, jak radzą sobie z pudełkami po jedzeniu na wynos, rzucają orzechy pod koła samochodów i siedzą w śniegu niczym pradawne ciotki losu, bacznie obserwując świat, w jakim przyszło nam żyć.


Krummavísur - tradycyjna islandzka pieśń o kruku

2 mar 2016

Ryżowe placki bananowe

Podczas spotkania ze znajomą poruszony został ciekawy temat. W dużym mieście blisko centrum jest market o podwójnym imieniu. Co jest dość oczywiste, stoją przy nim kontenery na śmieci. Co mniej oczywiste do kontenerów trafiają produkty, które raczej by się nie sprzedały po cenie sklepowej, mimo że całkiem nieźle nadają się do spożycia. Co szokujące, okoliczni mieszkańcy są zbulwersowani, kiedy ktoś pragnie skorzystać z tych produktów i mówiąc kolokwialnie - grzebie w śmieciach.

Zatrzymajmy się tu na chwilę. Być może termin freeganismu brzmi obco. Freeganism jest bardzo ciekawym zjawiskiem społecznym, dość marginalnym, ale mającym dobre podłoże. Pewni ludzie widzą, jak bardzo marnuje się dobra. Pewni ludzie widzą, jak bezsensowny jest współczesny konsumpcjonizm. Kupuj dużo, wydawaj wszystko, pracuj do upadłego, wyrzucaj, kupuj ponownie. Pewni ludzie nie chcą brać w tym udziału. Znajdują rozwiązanie. Zamiast iść do sklepu, szukają za sklepem. Wypisują się z narzuconego systemu, schematów. Czasem do takich decyzji zmusza ich trudna sytuacja życiowa.

Sąsiedzie, sąsiadko, postaraj się zrozumieć, że oni są bohaterami. Jeśli widok człowieka przeszukującego kosz na śmieci jest dla ciebie kontrowersyjny i wzbudza agresję, być może warto się zastanowić, czemu tak jest. Być może warto nad tym popracować. Otwórz swoje serce i wydobądź odrobinę empatii. Gdybyś z taką samą werwą reagował, reagowała na agresję, wandalizm, łamanie praw człowieka, miasto byłoby czystszym i spokojniejszym miejscem do życia.

Przy okazji polecam ogromnie materiał Natalii Hatalskiej o życiu poza systemem: KLIK.

Ciekawostka: na freeganie znajdziesz dużo dojrzałych bananów, w sam raz na bananowe placki, które świetnie nadają się do śniadaniowej kawy.


Bezglutenowe placki bananowe

Co będzie potrzebne?
(sztuk wyjdzie tyle, że dla dwóch osób spokojnie starczy i jeszcze zostanie)

3 świeże jajka
3 dojrzałe banany
2 kubki mąki ryżowej
1 kubek mleka migdałowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cynamon i kardamon wedle gustu
szczypta soli

olej do smażenia

Opcjonalnie: cukier waniliowy lub wanilia

Co z tym robić?

  • Jeśli czytałeś lub czytałaś przepis na Idealny Biszkopt wiesz, co robić z jajkami. Zrób to. Następnie wbij je do miski lub głębokiego talerz i ubij widelcem. Dodaj mleko i ubijaj jeszcze chwilę.
  • Weź talerz i rozgnieć na nim banany. Użyj widelca, a co.
  • W dużej misce zmieszaj suche składniki. Dodaj mleczno-jajeczną masę. Wymieszaj. Dodaj masę bananową, wymieszaj na gładką masę. Będzie dość gęsta.
  • Rozgrzej patelnię. Wlej olej (ojej!) i nakładaj łyżką lub chochlą porcje ciasta. Smaż placki z obu stron na złoto.
  • Cenna rada: banany mają dużo cukru, więc placki łatwo będą się palić. Smaż je pod przykryciem.

28 lut 2016

Szybka Zupa 1 - Pora na Pora

Ponoć nieźle gotuję i są tacy, co mówią, że robię to z sercem. Sama też tak mówię, bo jest to prawdą. Jednak pasja do gotowania wcale nie jest równoznaczna z chęcią spędzania życia w kuchni. Jestem leniuchem. Lubię proste, szybkie jedzenie, które będzie smaczne, wartościowe i nie zajmie mi godzin na przygotowania. Z tego powodu często na bieżąco wymyślam różne leniwe dania, a królową leniwych obiadów jest zupa. Czasem jej władza rozciąga się na kolacje i śniadania, taka jest wszechwładna.

Tablic zupnych będzie wiele. A na pewno kilka. Pierwsza z nich prezentuje składniki na zupę z pora. Często w moich zupach pojawia się soczewica. Dlaczego ją dodaję? Jest rośliną strączkową, bogatą w białko i inne fajne rzeczy, o których możecie poczytać na mądrych stronach, na przykład u Er Vegana, który prowadzi świetnego bloga kulinarnego.


Szybka zupa nr 1 - Por

Co będzie potrzebne?
(porcja dla 2 głodomorów lub 4 normalnych biesiadników)

2 pory (nie spory)
2 czerwone cebule
3-4 średnie ziemniaki (w sensie ładne, średniej wielkości niech będą)
2-3 łyżki stołowe czerwonej soczewicy
oregano

Dodatkowo: można użyć marchewkę, pestki dyni, natkę, siemię lniane, sól, pieprz

Opcja na bogato:
1 litr warzywnego bulionu

Opcja leniwa:
wegetariańska kostka warzywna (najlepiej z certyfikatem eko)

Co z tym robić?
  • Zagotuj wodę w garnku, wrzuć do niej kostkę. (Wersja z bulionem analogiczna, pomijasz kostkę.)
  • Czekając, aż woda (lub bulion) się zagotuje, umyj warzywa, obierz ziemniaki i cebulę.
  • Ziemniaki pokrój w kostkę, taką grubą, zupną. Pory pokrój w krążki (też dość grube). Cebulę pokrój w piórka. Jeśli zdecydujesz się na wersję z marchewką - umyj, obierz, pokrój w plasterki, dodaj do płynu w pierwszej kolejności.
  • Po kilku minutach dodaj ziemniaki. Po paru kolejnych - pora, cebulę i soczewicę. Gotuj aż warzywa zmiękną.
  • W miarę potrzeby i smaku dopraw solą, pieprzem i oregano. Pod koniec gotowania możesz dodać pestki dyni.
  • Nalej zupę do miski, udekoruj natką pietruszki i mielonym siemieniem lnianym.

Przygotowanie zupy zajmuje około 30 minut.

24 lut 2016

Biszkopt idealny - przepis podstawowy (bez glutenu)

Są takie dni, kiedy jedyne, o czym myślę, to słodycze. Mogę czytać wciągającą książkę (jak na przykład "W poszukiwaniu istoty czasu" Ruth Oezeki, o której chętnie kiedyś napiszę). Mogę skupiać swoje myśli na nie myśleniu. Mogę zaplanować zakładkowe imperium na 10 lat do przodu wykonując jednocześnie najtrudniejsze asany (ok, tego nie mogę). W przypływie największej rozpaczy wypiję słodką herbatę. Najlepiej trzy. 

W takie dni ratunkiem może okazać się biszkopt. Idealny biszkopt. Lekki, puszysty, który niczym chmura w wietrzną pogodę znika w ułamku sekundy. Biszkopt sam w sobie jest ciastem o ogromnym potencjale. Latem robię biszkopt z truskawkami, malinami, rabarbarem albo jagodami. Jesienią może to być biszkopt ze śliwką, jabłkiem albo gruszką. Jeśli moje łakomstwo urosło do rozmiarów Mazowsza, a czas na to pozwala, robię biszkoptowy tort. Z kremem i polewą, przełożony wesołymi wiśniami. Jednak to, co jest najistotniejsze, to czas. Biszkopt to ciasto błyskawiczne.


Idealny biszkopt bezglutenowy - przepis podstawowy

Co będzie potrzebne?

5 świeżych jajek (ważne!)
kubek cukru pudru
kubek mąki ryżowej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
cukier waniliowy lub wanilia (opcjonalnie)

mikser
2 miski
papier do pieczenia
tortownica
łyżka lub szpatułka do mieszania

Co czynić?
  • Umyj jajka. Serio. One wychodzą z kurzych dupek, chcesz myć swoje jajka.
  • Oddziel białka od żółtek. Białka schowaj do zamrażalnika. Do żółtek dodaj połowę cukru pudru i cukier waniliowy. Ubijaj, aż masa będzie puszysta i zbieleje.
  • Teraz wyjmij białka. Dodaj resztę cukru i ubijaj na gęstą pianę. Piana jest gęsta, kiedy nie ucieka z miski odwróconej do góry dnem.
  • Czas na trudną część. Wymieszaj mąki w kubku. Dodaj jedną łyżkę mąki do żółtek oraz kopiastą łyżkę piany z białek. Delikatnie wymieszaj na jednolitą masę. Mieszanie ciasta na biszkopt jest szalenie istotne. Staraj się robić to delikatnie, napowietrzając ciasto i nie niszcząc struktury piany. Dzięki temu biszkopt będzie idealnie puchaty. Powtarzaj czynność aż wykorzystasz mąkę i białka. 
  • Nastaw piekarnik na 180 stopni C. Na dnie tortownicy połóż papier do pieczenia i zamknij obręcz tak, by ten papier trzymała. Możesz natłuścić boki tortownicy jeśli chcesz, ja pomijam ten krok.
  • Przełóż ciasto do tortownicy. Wstaw do piekarnika i piecz około 30 minut.
  • Sprawdź wykałaczką, czy ciasto jest suche. Najlepiej studzić je w wyłączonym piekarniku, uchylając drzwiczki. Do biszkoptu lepiej nie zaglądać w trakcie pieczenia, bo może opaść.

22 lut 2016

Don Pomodoro, czyli zupa bez gotowania


Kilka lat temu zafascynowało mnie raw food, określane po polsku witarianizmem. Jest to sposób żywienia się pokarmem, który może być podgrzany maksymalnie do temperatury 42 stopni Celsjusza. Dzięki temu w jedzeniu pozostają enzymy, które ułatwiają jego trawienie. Dodatkowo zachowane są witaminy, mikro- i makroelementy, minerały, czyli sama dobroć.

Od czasu do czasu lubię zjeść surowe jedzenie w formie innej niż sałatka. Szczególnie latem, podczas sezonu na pomidory, przygotowuję zupę-sos bez gotowania. Najchętniej zjadam ją z makaronem. Jeszcze nie opracowałam wersji w pełni witariańskiej, ale wszystko przede mną.


Surowa zupa nr 1 - Pomidor

Co będzie potrzebne?
(porcja dla jednego głodomora)

2 pomidory
pół dojrzałego awokado
sól
pieprz
opcjonalnie: świeże zioła np. bazylia lub oregano, ale mogą też byś suszone

oliwa z oliwek lub olej z pestek winogron
dowolne pestki do posypania

Co czynić?
Pokrój pomidory na mniejsze kawałki. Wrzuć do kielicha blendera lub wysokiego naczynia. Dodaj przyprawy, zioła i olej - wlewam na wyczucie, będzie to około 1-2 łyżki. Zmiksuj wszystko na jednolitą masę.

Awokado pokrój w kostkę. Zupę podawaj z ugotowanym wcześniej makaronem (u mnie króluje kukurydziany) i pokrojonym awokado. Posyp podprażonymi pestkami dyni, słonecznika lub ich mieszanką. Możesz dodać prażony sezam czy orzeszki piniowe - kieruj się swoimi upodobaniami.